Etykiety

4.30.2011

"Maciejka" Natalia Rogińska


Karolina ma 37 lat, kiepską pracę i wiedzie życie wyzwolonej singielki. Na studiach przeżyła burzliwy romans z żonatym promotorem i od tej chwili nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem. Prowadzi notes, w którym zapisuje liczby swoich kochanków i ich charakterystyczne cechy. W jej kawalerce ciągle panuje nieład a lodówka świeci pustkami.

Zacznę najpierw od plusów "Maciejki". Po pierwsze pozycję czyta się łatwo, lekko i przyjemnie. Bywały momenty, że wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Natalia Rogińska w idealny sposób nakreśla obraz społeczeństwa. Smutne, nudne i rozwiązłe życie singielek, próbujących wmówić sobie, iż są kobietami wyzwolonymi. Główna bohaterka pełni w książce rolę pielęgniarki a sama autorka z wykształcenia jest lekarzem. Miałam wrażenie, iż specjalnie ukazała realia pracy tej grupy zawodowej - zmęczenie, zniechęcenie, plotki przy kawie i cieście. Jednym słowem - szara rzeczywistość. Uważam, że cała historia jaka spotkała Karolinę, mogła spotkać także tysiące Polek w jej wieku.

Raziło mnie przede wszystkim to jak mało dojrzałą bohaterką była Karolina. 37 lat?? Ja bym jej dała góra 24. Jej tok myślenia, pomysły, wizje czasami budziły we mnie irytację.

Mimo, iż fabuła nie zawładnęła moim sercem, myślę, że śmiało mogę polecić ją miłośnikom filmowej Bridget Jones, fankom serialu " Seks w wielkim mieście"( Karolina zresztą była wielką entuzjastką serialu) oraz "Klub szalonych dziewic". Zdaje sobie sprawę, że jest ich miliony, więc "Maciejka" powinna spodobać się właśnie takim odbiorcom.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

4.29.2011

Na plaży...na plaży fajnie jest !


Ostatnie 3 dni spędziliśmy z narzeczonym na Wyspie Sobieszewskiej;) Tak, tak... to morze na zdjęciu obok to nasz Bałtyk. Postanowiliśmy zrobić sobie małe wakacje w środku roku akademickiego:) Całe dnie spędzaliśmy na długich spacerach brzegiem morza, błądzeniem po tamtejszych lasach (zgubiliśmy się raz i oczywiście wpadłam w panikę obawiając się ataku ze strony dzikiej zwierzyny), podziwiając tamtejsze koty (na wyspie są ich setki!) oraz smakując w przepysznych smażonych rybkach. Mogę śmiało rzecz, że odpoczęłam i naładowałam akumulatory na kolejne tygodnie pracy i nauki. Przy okazji odwiedziliśmy także Gdańsk wraz z jego najpiękniejszymi zabytkami i muzeami. Najmilej wspominam Muzeum Bursztynu. Oglądanie jaszczurki sprzed milionów lat uwięzionej w bursztynie, było czymś niezwykłym. Dużym przeżyciem było również przedostanie się na plaże przez strome kamienie, oblewane z obu stron Jeziorem i Wisłą. Narzeczony uwiecznił wszystko na filmie poniżej:)

4.28.2011

"Z ciemnością jej do twarzy" Kelly Keaton

Co prawda nie lubuję się w historiach o wampirach, dziwnych stworzeniach i magii, ale od tej książki nie mogłam się oderwać.

Poznajemy w niej młodą dziewczynę imieniem Ari, która okrutnie doświadczona przez los, pragnie dociec prawdy o swoim pochodzeniu. Nastolatka zdaje sobie sprawę ze swojej odrębności i dziwactwa - jej kolor włosów przypomina lśniące perły, a oczy zdają się bić niezwykłym blaskiem. Tak jak każdy młody człowiek w takiej sytuacji boryka się z samotnością i odtrąceniem. Z tego właśnie powodu wykazuje cechy indywidualizmu, jest silna, niezależna a zarazem pełna obaw.

Pewnego dnia odnajduje list od matki, ostrzegający przed wielkim niebezpieczeństwem. Jedynym wyjściem jest ucieczka... Przed kim? Przed czym? Tego Ari nie wie. Dowiaduje się, że wszystkie kobiety w jej rodzinie popełniają samobójstwo nie ukończywszy 21 roku życia, zostawiając na świecie córkę. W tym momencie dla Ari zaczyna się przygoda pełna tajemnic, mrocznych, mrożących krew w żyłach momentów. Trafia do przedziwnego miasta zamieszkałego przez innych odmieńców. Tam poznaje przystojnego Sebastiana - pół człowieka, pół wampira, który decyduje się jej pomóc...

Jak przystało na literaturę paranormal romance w tym momencie pojawia się "romance";)

Nie będę zdradzała reszty fabuły, aby nie psuć Wam radości z czytania. "Z ciemnością jej do twarzy" zdecydowanie trafia w gusta młodych ludzi. Ostatnio zapanowała moda na tego typu literaturę , za sprawą kultowej już opowieści o miłości dziewczyny z wampirem;)
W tym przypadku również mamy do czynienia z powieścią wydawaną w tomach. Kolejne części z pewnością wzbudzą we mnie nie mniejsze zainteresowanie.

Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Ari jest tak interesującą postacią, że jej emocje i wypowiedzi pozwalają nam stworzyć sobie obraz bohaterki intrygującej, niebanalnej - jednym słowem szalenie ciekawej.
Gorąco polecam!

Premiera książki już 5 maja!

Za lekturę pełną magii dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon.

4.26.2011

"Oznaki życia" Ken Hillman

Nota wydawcy:
"Energiczni i pewni siebie lekarze. Błyskawiczne i spektakularne akcje ratunkowe. Reanimacja zakończona pełnym sukcesem. Jeśli myślisz, że taka jest rzeczywistość, to jesteś w wielkim błędzie! Oznaki życia to mocna książka, która odziera ze złudzeń nasze wyobrażenia o oddziałach intensywnej terapii. To książka, która wywołuje burzliwą dyskusję o sensie sztucznego podtrzymywaniu życia i granicach ludzkiej wytrzymałości."



Idealny "kąsek" dla wszystkich miłośników medycyny i nie tylko.

Autor ukazuje nam realia życia szpitalnego; jego hierarchię, strukturę, organizacje pracy na intensywnej terapii, czy niełatwą pracę lekarzy,którzy zmuszeni są nie tylko decydować o trudnych kwestiach życia i śmierci (nie rzadko starając się uniknąć podejrzeń o eutanazję), ale także ich poświęcenie w walce o życie i zdrowie pacjenta.

Autor uświadamia jak długą drogę musi pokonać student medycyny, aby stać się specjalistą w danej dziedzinie (kardiologiem, neurologiem czy pediatrą). Często wymaga to wręcz zmiany swojego przytulnego mieszkania na małą, ciasną kanapę stojącą w pokoju lekarskim w szpitalu.

W serialach medycznych jak "Dr. House" czy "Chirurdzy" obraz życia na ostrym dyżurze niestety często mija się z prawdą. Szczególnie mowa tu o resuscytacji, która w 70% kończy się tragicznie.

Ken Hillman, jako lekarz przytacza nam opisy najciekawszych przypadków. Dzięki licznym opisom chorób mogłam poszerzyć swoją wiedzę z zakresu medycyny i diagnostyki, a także fizjologii człowieka. Nie ukrywam, iż, z racji studiów, leży to w kręgu moich zainteresowań.
Nie mogę powiedzieć nic złego o tej pozycji. Dla mnie "Oznaki życia" były rewelacyjne, intrygujące i wciągające. Nie umiem być obiektywna, bo lubuje się w takiej tematyce i mam ochotę sięgnąć po kolejne książki z tej serii.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak

4.23.2011

"Odkryć zarządzanie" Katarzyna Czainska

Odkryłam zarządzanie:) Właśnie skończyłam czytać książkę Katarzyny Czainskiej i dowiedziałam się, że praca menedżera „nie polega wyłącznie na graniu w golfa, chodzeniu na lunche, udziale w bankietach i wybieraniu najnowszych modeli samochodów. Nie polega również na zasiadaniu w pięknym gabinecie, flirtowaniu z sekretarką czy lataniu prywatnym odrzutowcem po świecie”.

Autorka miała rację, podobne przekonania o menedżerach pokutują w narodzie, zresztą ja sama miałam dość podobne zdanie. Jest to poniekąd uzasadnione, spora część „specjalistów” od zarządzania właśnie tak widzi swoją pracę. Ale, jak zauważa autorka, nie powinno to psuć ogólnego obrazu zarządzania, tak jak znachorzy, różdżkarze i rosyjscy hipnotyzerzy z TV nie powinni zniekształcać obrazu medycyny.

Wracając do samej książki: na całe szczęście nie jest to historia zarządzania. Pewne dane historyczne są w minimalnych ilościach i wyjątkowo ciekawie dobrane (Henry Ford i klan Toyota). Dalej następuje przejście do aktualnych i palących zagadnień zarządzania, związanych np. z globalizacją, interkulturowością współczesnych przedsiębiorstw, aplikacjami komputerowymi używanymi dla oceny kompetencji czy andragogiką, czyli edukacją dorosłych. Ciekawy jest również rozdział o tzw. management fiction, czyli poradnikach w stylu: jak zostać top menedżerem w weekend czy też „Jezus Chrystus menedżer”.

„Odkryć zarządzanie” nie jest więc pozycją dla tzw. bystrzaków (nie wiem skąd ta pobłażliwość dla polskiego klienta, anglojęzyczny oryginał mówi prosto: dla głupków), jest to profesjonalna książka, która powinna przypaść do gustu tym, którzy zarządzanie dopiero odkrywają lub też odkrywają na nowo.

Za tę niełatwą ale dobrą książkę dziękuję wydawnictwu PWN.

4.22.2011

"Hanami - Kwiat wiśni" (2008)

"Rudi i Trudi są niczym stare drzewa. Czas rozkwitu ich wieloletniego związku przypadł na okres wychowywania trójki dzieci. Rytm dni w ich małżeństwie odmierzają małe rytuały. Spokój i bezpieczeństwo tego zapiętego na ostatni guzik życia mąci wiadomość o chorobie męża. Trudi postanawia nieść ciężar sama i nie informuje Rudiego o diagnozie. Odwiedziny u ich dzieci wywołuje obustronną frustrację -dzieci czują się zażenowane nagłą wizytą. Najwięcej zrozumienia i sympatii okazuje im obca osoba - Franzi - partnerka życiowa córki. Dzięki niej spełnia się dosyć nieoczekiwanie marzenie Trudi. Idą razem na spektakl tańca Butoh, którym Trudi fascynuje się od lat. W czasie wizyty w nadbałtyckim hotelu nieoczekiwanie dla Rudiego jego życie zmienia się diametralnie. Rudi wyrusza w podróż do Japonii, która staje się wędrówką w głąb siebie, jego związku z żoną, istoty życia oraz bezinteresownej miłości. "Hanami - kwiat wiśni" to film pełen uczucia i ujmujących obrazów, które uzupełniają niezwykle ważne przesłanie filmu"

Jestem pod tak ogromnym wrażeniem tego filmu, że moja noc przeszła nieomal bezsennie. Wreszcie dane mi było obejrzeć film mówiący o prawdziwym, realnym życiu ( a nie o baletnicach wyrywających sobie skórki z palców). "Hanami - kwiat wiśni" to cudowny, smutny a zarazem niosący nadzieję film o prawdziwej miłości, poświęceniu, sensie życia. Do tego oczywiście mój ukochany kraj - Japonia:) Polecam Wam z czystym sumieniem. Sami musicie poczuć jego klimat i wyrobić sobie zdanie. Mówiąc o nim za dużo, popsuła bym Wam cały seans.

4.20.2011

"Jaśki" Arrou-Vignod

Nota wydawcy
"Kiedy w rodzinie ma się sześciu chłopaków, nie da się nudzić nawet przez sekundę. Zwłaszcza z Janem-A, który zawsze chce być szefem, z klubem tajnych agentów Jana-B, Janem-C, który nigdy nic nie rozumie, z Janem-D zwanym Demolką, złotymi rybkami Jana-E, i Janem-F, który nie przestaje płakać... Nie mówiąc już o przeprowadzce, bijatykach z bandą Castorsów i kuzynami Fougasse'ami o odstających uszach... Na całe szczęście tata to złota rączka, a mama jest bardzo zorganizowana!

Książka Arrou-Vignoda to świetna zabawa dla całej rodziny. Perypetie Jaśków na pewno rozbawią wszystkich fanów Mikołajka."

Jaśki towarzyszą mi w długie wieczory od jakichś 2 miesięcy. Dawkowałam ich sobie w momentach, kiedy chciałam znowu poczuć się jak dziecko, pełne fantazji, marzeń, ciekawe świata. Zarówno "Mikołajek" jak i "Jaśki" mają w sobie coś, co nie pozwala się oderwać choćby na chwilę. Zabrakło mi tu tylko większego poczucia humoru. Podczas lektury "Mikołajka" śmiałam się do rozpuku. W przypadku Jaśków, po prostu się relaksowałam. Co wcale nie oznacza, że nie polecam lektury.
Coraz bardziej zasmuca mnie fakt, że wielu dorosłych zatraca w sobie takiego małego odkrywce. Zapomina o tym, jakie było jego dzieciństwo. Co czuł, co myślał i czego się bał. Dlatego tak trudno im zrozumieć własne dzieci. Książki takie jak "Mikołajek" czy "Jaśki" są idealne zarówno dla najmłodszych, jak i dla dorosłych.
Osobiście uwielbiam ten moment, kiedy odrywam się od codzienności i choćby na moment znowu staję się małą dziewczynką z brązowymi loczkami:) Polecam

4.18.2011

"Informacja w internecie" Magdalena Karciarz, Maciej Dutko




Strasznie lubię czytać książki, które uzupełniają moją wiedzę z dziedzin, którymi na co dzień się nie interesuje. Książka „Informacja w internecie” jest kompendium wiedzy o historii internetu, powstawaniu pierwszych stron www i, przede wszystkim, o szumie informacyjnym i sposobie jak sobie z nim radzić.

Książka porusza także problemy praw autorskich, fenomen portali społecznościowych czy też popularnej encyklopedii Wikipedia.

Nie da sie ukryć, że internet zrewolucjonizował nasze życie. To w jaki sposób z niego korzystamy zależy tylko od nas. Gdyby nie ta książka nie wiedziałabym o kanałach RSS, możliwości wykorzystania niektórych narzędzi i opcji wyszukiwarek. Okazało się, iż mimo że korzystam z internetu codziennie, to wiele rzeczy odkrywałam z niekrytym zdziwieniem („Oooo! to tak można? Nie wiedziałam.”).

„Informacja w internecie” zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Spodobał mi się również cytat zawarty gdzieś pośrodku książki: „Wiedzę możemy zdobywać od innych, ale mądrości musimy nauczyć się sami”. Albo jak mawiała moja nauczycielka chemii w liceum: „Można doprowadzić osła do wodopoju, ale nie zmusi się go do wypicia”. ;)

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu PWN

4.17.2011

Już jest!


Z dawna oczekiwana biografia Audrey Hepburn ( napisana przez jej syna) - znowu w sprzedaży!!! Swoją premierę miała 15 kwietnia i tego samego dnia, cieplutką i pachnącą trzymałam ją w łapkach. Dla wszystkich fanów to nie lada gratka! Poniżej mała próbka:) Ahh:)

4.16.2011

"1Q84" Haruki Murakami

No i stało się. Drugie spotkanie Klubu Literatury przeszło do historii:) Z wypiekami na twarzach dzieliliśmy się emocjami związanymi z lekturą "1Q84". Wszyscy zgodnym chórem przyznaliśmy, że podczas czytania odczuwało się niepokój. I nikt z nas nie potrafił odpowiedzieć na pytanie
- dlaczego? Bohaterowie książek Murakamiego są zawsze tajemniczy, samotni, kryją pewne sekrety, bywają nietuzinkowi. Często znajdują się w sytuacjach, które przecięty człowiek nie jest w stanie wytłumaczyć. Wiele trzeba dopowiedzieć sobie samemu.
"1Q84" nawiązuje do powieści Georga Orwella. Pochodzenie tytułu można tłumaczyć na dwa sposoby. Po pierwsze litera Q w języku angielskim brzmi bardzo podobnie jak japońska cyfra 9. Drugie źródło podaje iż literka Q oznacza wyraz "question". W "1Q84" Murakami po raz kolejny przeplata losy kobiety i mężczyzny. Samotny pisarz i piękna morderczyni. Oboje zostają wplątani w dziwną grę, spotykają dziwnych ludzi i starają się wyjaśnić niezwykłe okoliczności. Są rozdarci pomiędzy dwoma światami i zadają sobie pytanie, który z nich, jest tym rzeczywistym. Zachęcam wszystkim do przeczytania tej książki. Nie chcę zdradzać więcej. Uważam, że każdego czytelnika wciągnie i zmusi do myślenia.
Nie mogę doczekać się drugiej części powieści ...


Poniżej plakat naszego klubu. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu...

4.14.2011

Dylematy filmowe

Ostatnio czuję nieodpartą chęć na obejrzenie czegoś na prawdę mocnego. Czegoś, co dosłownie wbije mnie w fotel i nie umknie z moich myśli tak szybko. W moim przypadku bardzo o to trudno. Rzadko który film pozostawia we mnie taki ślad, niepokój czy ekscytację. Jestem bardzo wybrednym konsumentem filmowym.
Dobrze pamiętam jak w wieku 5-6 lat obejrzałam film "Uśpieni". Widziałam go tylko raz (właśnie będąc dzieckiem) i do tej pory sceny z filmu często przewijają się w mojej pamięci. Wywarł na mnie tak ogromne wrażenie! Pisząc to, zastanawiam się czemu do tej pory nie obejrzałam go po raz drugi, mając te 17 lat więcej;)
A czy Wy macie taki film? Byłabym wdzięczna za Wasze opinie, bo brakuje mi takich filmowych przeżyć;)

ps: trzymajcie za mnie kciuki, jutro z koleżanką prowadzimy spotkanie Literatury Japońskiej. Na tapecie najnowsza książka Murakamiego "1Q84". Właśnie kończę ją czytać.

4.11.2011

"Zrozumieć kryzys finansowy" John B. Taylor

Macie wśród swoich znajomych ekonomistów albo sami połykacie ekonomiczne książki? Jeśli tak, to polecam „Zrozumieć kryzys finansowy”. Nie bez podstaw napisałam o połykaniu książek. Tę lekturę czytało mi się przyjemnie, szybko, stylistycznie jest ok – oczywiście nie spodziewałam się w ekonomicznym dyskursie kwiecistego słownictwa i mowy wiązanej – w tym sensie, że autor skupia się na konkretach, wprowadza czytelnika w problem, objaśnia go i celnie wszystko podsumowuje. Jaśniej i przejrzyściej chyba już się nie da. Można powiedzieć, że jest to książka „user-friendly”: wprowadzenie (a właściwie dwa, bo autorem jednego jest L. Balcerowicz – ten, co „musi odejść”) stawia pewne hipotezy, kilka rozdziałów rozpracowuje zagadnienie, robiąc po drodze małe konkluzje, wreszcie epilog stawia kropkę nad i. Gdyby tego było mało, autor na końcu uprzedza „często zadawane pytania” natrętnych czytelników;)

Sama chciałabym zadać parę pytań autorowi, panu Johnowi Taylorowi, bo wydaje się być sympatycznym gościem. Poprosiłabym go na przykład o... wytłumaczenie tego wszystkiego jeszcze raz, tak na chłopski rozum. Bo, przyznam się, nic nie zrozumiałam. Ale nie można mieć do mnie pretensji, moja znajomość ekonomii ogranicza się do zarządzania własnym szczuplutkim portfelem – i tyle.

Ale wszystkim pasjonatom ekonomii gorąco tę książkę polecam. Nie sądziłam, że specjalistyczne książki można pisać tak szczegółowo, nie popadając przy tym w bełkot.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu PWN.

4.09.2011

"Nauka po prostu. Wywiady z wybitnymi." Tomasz Rożek

Nota wydawcy:
"Nauka - po prostu. Wywiady z wybitnymi” to zbiór wywiadów z uznanymi polskimi
naukowcami, reprezentującymi różne dziedziny nauki. nanotechnologię,
cybernetykę i robotykę,
fizykę cząstek,
badania mózgu,
internet i jego rolę komunikacyjną,
klimat i modyfikacje pogody,
genetykę człowieka.Celem książki jest ukazanie współczesnych wyników badań, przyszłości dyscyplin i ich związków z życiem i świadomością człowieka, wyjaśnienie trudnych tematów na przykładzie codziennych sytuacji, za pomocą przystępnego, barwnego, komunikatywnego języka. Dodatkowym atutem książki są zdjęcia naukowe z renomowanych agencji międzynarodowych oraz infografiki wyjaśniające omawiane w wywiadach mechanizmy i procesy."

Na początku pragnę powiedzieć, że był to jeden z najlepszych zakupów w tym roku. Od strony graficznej i wizualnej, książka zasługuje na celujący. Podzielono ją na działy: genetyka, fizyka cząstek, neurologia, nanotechnologia, meteorologia, psychologia w internecie. Pan Tomasz Rożek przeprowadza wywiady na wyżej wymienione tematy z wybitnymi jednostkami z danej dziedziny wiedzy w Polsce. Pyta o zagrożenia, nadzieje, szanse i korzyści płynące z wykorzystania wiedzy i umiejętności z poszczególnych sfer. Niezwykle pomocne są ilustracje, które dla laika z danego sektora, ogromnie ułatwiają zrozumienie tematu. Książkę czytało mi się wspaniale, ponieważ uwielbiam taką tematykę i w wielu naukach (genetyka, nanotechnologia) "obracam się" na co dzień.
Zdecydowanie jest to pozycja, która uczy i zaskakuje. Dowiedziałam się mnóstwa ciekawych i zaskakujących rzeczy.
Czy wiecie, że w Wielkiej Brytanii na przystankach autobusowych zamontowano reklamy, które odczytując płeć i wiek człowieka patrzącego na nie, potrafią dopasować do niego swój przekaz. Często też odczytują emocje człowieka i zmieniają się od strony graficznej. Niesamowite, prawda?
Zachęcam!

4.08.2011

Klub Literatury Japońskiej



Drugie, długo oczekiwane spotkanie odbędzie się 15 kwietnia 2011 r. o godzinie 18:00 w Katedrze Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego przy ul. Gdańskiej 107 w sali 11.

Tematem spotkania będzie omówienie książki Haruki Murakami-ego pt. "1Q84".
Pokrótce przedstawimy fabułę utworu, podzielimy się naszymi spostrzeżeniami, porozmawiamy o poruszanych w niej kwestiach.
Zachęcamy do przeczytania książki i uczestnictwa w spotkaniu.

4.05.2011

"Pijąc kawę gdzie indziej" Zz Packer


Nota wydawcy
""Pijąc kawę gdzie indziej" okrzyknięto w Stanach Zjednoczonych najciekawszym debiutem ostatnich lat. Jest to znakomity zbiór opowiadań, zawierający osiem wielokrotnie nagradzanych tekstów, publikowanych wcześniej przez autorkę w prasie.
Opowiadania napisane są oszczędnym, przezroczystym stylem. Każde z nich dotyka ważnych problemów społecznych, takich jak rasizm, homoseksualizm, bieda, brak perspektyw, frustracja.
Bohaterki ZZ Packer to niepewne swego miejsca w świecie outsiderki: czarna studentka zakochana w białej koleżance, młoda nauczycielka przygnębiona okrucieństwem i brakiem zainteresowania ze strony uczniów, czternastolatka uciekająca z domu religijnej ciotki, by odnaleźć uzależnioną od narkotyków matkę, Amerykanka w Tokio bez pieniędzy i szans na poprawę losu."

Zbiór opowiadań tej młodej autorki ukazuje nie tylko problemy rasowe, ale także trudną sytuację społeczną ludzi, którzy mogą czuć się inni. W książce czytamy o typowej sytuacji skomplikowanych relacji biały - czarny, ale także o osamotnieniu religijnej dziewczynki i młodej Amerykanki w Tokio. "Pijąc kawę gdzie indziej" przytacza między innymi przykład ciemnoskórej dziewczynki, która zakochuje się w swojej białej koleżance, ciemnoskórego, hospitalizowanego mężczyzny, który dostrzega, iż jego biały kolega łóżko obok jest lepiej traktowany przez pielęgniarki niż on. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak mniejszości czują się w nowym miejscu zamieszkania. Wynika to może z tego, że uważam wszystkich za równych sobie i nigdy nie miałam żadnych uprzedzeń. Czasami pobyt w obcym mieście niejako wymusza na nich pewne zachowania, na które nie odważyli by się, będąc w swoim kraju.
Przyznam szczerze, że książka nie jest lekka i przyjemna. Zmusza do refleksji i przemyśleń.

Przytoczę Wam pewien bardzo ciekawy fragment książki:

"- Kupiłam sobie sukienkę na zimową zabawę - zwróciła się do Livii. - Długą, atłasową i wąską, z różyczkami na ramiączkach. Ramiączka są w tym miętowym kolorze, który wszystkie teraz noszą, ale reszta jest obcisła i cielista"

Po przeczytaniu tego krótkiego tekstu, od razu włączyła mi się lampka w głowie. Słowo "cielisty" jest przecież inaczej odbierany przez ludzi o różnym kolorze skóry.

4.04.2011

"Nada sou sou" 2006

"8-letni Yataro został wychowywany przez swoją matkę, która często chadzała z nim na pokazy muzyczne do pobliskiego baru, gdzie poznała rozwiedzionego muzyka w średnim wieku. Trębacz na co dzień opiekował się swoją małą 5-letnią córeczką o imieniu Kaoru. Trwająca krótko przyjaźń przemieniła się w małżeństwo, więc Yataro i Kaoru stają się rodzeństwem i zamieszkują w niewielkiej restauracji położonej na skraju plaży. Na tym kończy się dobra opowieść, ponieważ ojciec postanawia opuścić rodzinę porzucając swoją córkę. Stan zdrowia matki Yataro pogarsza się, a nieustająca rozpacz i żal w konsekwencji doprowadzają do jej śmierci. Przez kilka kolejnych lat rodzeństwo wychowywane jest przez babcię, zamieszkującą jedną z pobliskich wysp nieopodal Okinawy. Yataro osiągając dojrzały wiek postanawia rzucić szkołę średnią i przeprowadza się na 'stały ląd', gdzie zajmuje się dostarczaniem świeżych warzyw i owoców na pobliskim targowisku. Pracuje bardzo ciężko, chcąc zdobyć pieniądze na budowę swojej własnej restauracji. Mija już kilka lat odkąd, po raz ostatni, widział swoją młodszą siostrę, dlatego też wiadomość o jej przyjeździe bardzo go cieszy. Kaoru postanowiła przeprowadzić się do brata by uczęszczać do cieszącej się dobrą opinią szkoły średniej. W dniu spotkania oboje nie kryją zaskoczenia widząc siebie jako dorosłych ludzi. "

Co prawda, miałam nie oglądać nowych filmów, ale nie mogłam się powstrzymać. Jak wiecie interesuje się Japonią oraz jej kulturą, dlatego tym bardziej ciężko mi było odmówić. Film może do arcydzieł zaliczyć nie mogę, jednakże jest w nim coś przejmującego i smutnego. Od początku bardzo trudno jest określić jakie uczucia łączą tych dwoje ludzi. Wszystko, co napotykają na swej drodze jest pasmem niepowodzeń i mam wrażenie, iż reżyser specjalnie zastosował taki zabieg. Gdyby nie stykali się trudnościami, film chyba nie miałby sensu. Finał, niestety bardzo tragiczny. Musicie sami się przekonać dlaczego. Na pewno jest to ten typ kina, który na długo pozostaje w pamięci. Gdybym mogła coś poradzić - oglądajcie go w ciszy i skupieniu, analizując zachowanie bohaterów i ich uczucia. Sądzę, że film oglądany "w przelocie" nie dostarczy Wam aż tak dużych wrażeń.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...